sobota, 11 sierpnia 2012

Rozdział 5


DuffJestem właśnie na imprezie urodzinowej Arthura w klubie „Roxanne”. Wszyscy dobrze się bawią, ale ja ciągle się martwię. Zobaczyłem też, że Arthur siedzi trochę smutny. Mniej więcej dlatego, że impreza rozpoczęła się godzinę temu, a wciąż nie ma Carrie.
- Patrzcie jaka laseczka – mruknął Roger i kiwnął głową w kierunku wejścia. Do klubu weszła śliczna, szczupła i niezbyt wysoka blondynka. Miała na sobie biały top z logiem Rolling Stonesów, który idealnie eksponował jej duże piersi, czarne legginsy, opinające pośladki i lity w kolorze legginsów, a na ramionach mała ramoneskę z ćwiekami na łopatkach. Spojrzałem na jej twarz. Błękitne oczy miała podkreślone tuszem i czarną kredką, a usta były pomalowane czerwoną szminką. Włosy miała założone na jeden bok. Wszyscy ciągle pieprzylibyśmy ją wzrokiem, gdyby nie okazało się że to Carrie. Uśmiechnęła się do nas i podeszła do stolika.
- Cześć – powiedziała, ja ładnie odpowiedziałem, a reszta patrzyła na nią oczami jak pięciozłotówki – a wam co?
Pierwszy otrząsnął się Arthur:
- W końcu przyszłaś, wiesz jak się martwiłem?!
- Przepraszam skarbie, miałam problemy z mamą, ale już jest okej – mruknęła i podała Arthurowi niewielką torebeczkę – wszystkiego najlepszego.
Chłopak przejął prezent i zaczął sprawdzać wnętrze. Na początek wyciągnął butelkę czystej wódki, a później białą koszulkę Ramones. Ale to nie była zwykła koszulka. „Na plecach” były podpisy wszystkich członków zespołu. Arthur uśmiechnął się szeroko, a po chwili rzucił się na Carrie z dzikim okrzykiem.
- Dziękuje, dziękuje, dziękuje, dziękuje – mówiąc to ściskał ją co raz mocniej – skąd ty to wzięłaś?!
- Nieważne – powiedziała z szerokim uśmiechem – podoba ci się?
- I to jak! - krzyknął oglądając koszulkę z każdej strony – dziękuje.
- Oj, już mi tak nie dziękuj – mruknęła.


***

- Polewaj, polewaj – wrzasnął wstawiony Duff – co ty myślisz że ja się upije połową kieliszka?!
- Już i tak jesteś uwalony w trzy dupy – zarechotała Carrie, która też nie była już zbyt trzeźwa.
- Odezwała się Święta – tym razem odezwał się uwalony Roger.
- wyeacieeeee – bełkotał Arthur – aeahopymuszshaćpoheł.
- Co ty tam pierdolisz?! - znowu krzyknął Duff i nadstawił uszy.
- SZE SHAĆ PYM POHEŁ! - wrzasnął na cały klub Arthur.
- Co?!
- Ej, on chyba mówi, że chce iść spać – mruknął dość trzeźwy Keith.
- Nho – zabełkotał znowu jubilat i zaczął wstawać, ale znowu opadł na sofę.
- Daleko poszłeś, jak chuj – odezwał się Diego i pociągnął łyka z butelki Danielsa.
- Mówi się poszedłeś, debilu – mruknęła Carrie – zaprowadzę go do jednego z pokoi na górze i zaraz wracam.
- W tych butach ty chcesz go po schodach prowadzić?! - wrzasnął ZNOWU Duff.
- Zamknij się, tak chce go zaprowadzić tam w tych butach – powiedziała blondynka i wstała. Chwiejąc się podeszła do Arthura – Chodź skarbie, idziesz spać – powiedziała tonem, jakby mówiła do pięcioletniego dziecka i pomogła wstać Arthurowi.
- Pomogę Ci – powiedział Keith i złapał za ramie dwumetrowego chłopaka. Jakoś wprowadzili go po schodach i położyli w takiej pozycji, żeby nie udławił się wymiocinami. Dziewczyna zamknęła cicho drzwi i chwiejnym krokiem wróciła do towarzystwa.



***
Wysoki blondyn z drobną dziewczyną na rękach wspinał się powoli po schodach i słuchał jej opowieści o Kubusiu Puchatku.
- … i rozumiesz, wtedy do pokoju wpadła ta wielka marchewka! A ja uprawiałam seks z Puchatkiem, wyobrażasz sobie jak to wyglądało? I potem.. - chłopak wywrócił oczami i wszedł do jednego z wolnych pokoi na piętrze. Postawił blondynkę na podłodze i przytrzymał ją kiedy się zachwiała.
- Co ja bym bez ciebie zrobiła Duffy – zabełkotała Carrie siadając na łóżku. Z wielkim trudem ściągnęła buty i położyła się na pościeli. McKagan położył się obok niej i spojrzał na jej pijacki uśmiech.
- Oj Carrie, Carrie... - mruknął cicho i uśmiechnął się lekko. Dziewczyna spojrzała mu prosto w oczy. A potem tak jakoś wyszło, że byli prawie nadzy i... stało się.

***
Carrie Obudziłam się z potwornym bólem głowy. Nie pamiętam nic z wczorajszego wieczoru. Tylko tyle, że Arthurowi spodobał się prezent. Złapałam się za koszulkę i... KURWA, NIE MAM ŻADNEJ KOSZULKI! Otworzyłam oczy i przekręciłam się na drugi bok. Duff leżał na boku i patrzył na mnie ze swoim głupim uśmieszkiem.
- Dzień dobry – powiedział nie przestając się uśmiechać. O kurwa... 

4 komentarze:

  1. taaaaak ♥ tylko na to czekałam, awww *____*

    OdpowiedzUsuń
  2. O FCHUJ FCHUJ FCHUJ *_________* A to miał być ostatni rozdział na dziś, noooo xDDobra, to jeszcze jeden xD

    A tak w ogóle jak Arthur mówił, ze by poszedł spać, to ja myślałam ze on mówi ze by poszedł szczać xD Jestem taka gupia czasem (HHAHAHAHAHAHAHAHAHA TO MI SIĘ UDAŁO NIE? 'CZASEM' HAHAHA xD)...

    OdpowiedzUsuń
  3. ludzie pieprzący się po pijaku to podstawa! liczę na ciążę. BUHAHAHAHA.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekałam na to...5 rozdziałów! Ale, warto było. Była impreza, był alkohol to musiał być też seks. ;D Rzygam tęczą. *.*

    OdpowiedzUsuń