sobota, 11 sierpnia 2012

Rozdział 1


Carrie

Stałam pod tym domem jak skończona idiotka. Poczułam jak ktoś mnie szturcha w ramię. Odwróciłam się i zobaczyłam mamę. Spojrzałam na nią z nienawiścią i odwróciłam wzrok. Wgapiałam się w ten mały domek.
- I co? Podoba ci się? - zapytała moja mama z wielkim bananem na twarzy.
- Ta... - mruknęłam cicho. - Ujdzie – zapanowała niezręczna cisza. Po kilku minutach mama zaproponowała, że mnie oprowadzi. W sumie, czemu nie. Powlekłam się za nią do wielkich, drewnianych drzwi. Otworzyła je, a moim oczom ukazał się mały korytarz, który na końcu miał schody. Na lewo i na prawo było „wejście bez drzwi”, które prowadziło do salonu. Nie był duży, nie był mały. Była tam kanapa, telewizor... standard. Poza tym w chuja dużo kwiatków. No nic, przejdźmy do pomieszczenia naprzeciwko. Kuchnia. Tak myślałam. Stół, kilka półek i okno. Nic specjalnego. Weszłyśmy na górę. Tam ciągnął się korytarz, w którym było kilka drzwi. Pokój gościnny, łazienka, pokój mamy i moje królestwo. Od razu dopadłam klamki i nacisnęłam... BOŻE ŚWIĘTY! Nie wiem kto go urządzał, ale jest zajebisty. Czarno-czerwone ściany, na których wisiały półki, wielka ciemnobrązowa szafa i dwuosobowe łóżko, na którym była już ubrana pościel The Beatles. Nie wiem skąd ona to wzięła. Ponownie zadała mi to pytanie co na początku naszej „rozmowy”.
- Tu jest zajebiście... - szepnęłam. Matka tylko się uśmiechnęła i powiedziała, że pójdzie wyciągnąć nasze rzeczy z busa. Jeszcze raz się rozejrzałam i dopiero teraz zauważyłam nowiuteńki gramofon, który stał na jednej z półek. Jak pięknie! Poszłam po walizki. Wciągnęłam je na górę i pobiegłam do mamy po kartony z moimi rzeczami.

Czytałam właśnie bardzo ekscytującą książkę, kiedy ktoś zapukał do drzwi. Mruknęłam, że można wejść i w drzwiach pojawiła się mama.
- Co jest? - piękne przywitanie, prawda?
- Carrie mogłabyś pójść gdzieś do centrum, do parku... - mówiła przesłodzonym głosikiem.
- Ja nigdzie nie idę – mruknęłam i wróciłam do czytania książki.
- Carrie mówię, że... - no kurwa mać.
- Ja pierdole, jak ci przeszkadza moja obecność, to wyjdź! - wrzasnęłam i znowu zaczęłam czytać.
- Po pierwsze nie drzyj się, a po drugie masz wyjść na dwór i poznać miasto, rozumiesz?! - darła się jak stare prześcieradło. To kurwa ja nie mogę, a ona musi?! Chociaż... mogłabym zobaczyć co za ludzie chodzą po tym zadupiu.
- Zaraz, tylko się przebiorę – mruknęłam i podeszłam do walizki. Matka warknęła coś pod nosem i trzasnęła drzwiami. Pierdolnę jej kiedyś, obiecuję. Szperałam w tej walizce, aż w końcu znalazłam moją białą koszulkę na ramiączka z Ramones. Wyciągnęłam jeszcze czarne rurki. Zabrałam ze sobą kosmetyczkę i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic. Moje blond włoski związałam w wysokiego kucyka, a niebieskie oczy podkreśliłam czarną kredką i tuszem. Bezbarwny błyszczyk i jestem gotowa. Zbiegłam na dół, wciągnęłam czarne trampki, zabrałam torbę z Aerosmith i wyszłam na dwór. Było jakoś po południu, a słońce paliło okropnie. Założyłam moje ukochane okulary i zaczęłam przechadzać się po ulicy. Patrzałam na wszystkich z ciekawością. Dziwki, menele, dziwki, menele, „dresy”, menele, dziwki. Skręciłam na ulicę gdzie było prawie pusto. Kilka chłopaczków, kilka dziewczyn, kłócąca się para. Rozglądałam się za jakimś sklepem, kiedy na coś wpadłam. Albo na kogoś. Myślałam, że jebnę o asfalt, ale ten ktoś był dobry i mnie złapał. Spojrzałam w górę i zobaczyłam przystojnego blondyna.


Duff
No ja jebie kurwa jego mać. Co za cioty... „ musisz chodzić do szkoły”, ale jak ja nie chcę?! No ja jebie i kurwuje, jebnę im kiedyś, obiecuję. Ale rymowankę strzeliłem, to chyba dlatego, że piłem. Ale kurwa wale rymy jak z maszyny... Nie kurwa dość. Kurwa, gadam sam ze sobą, gadam sam ze sobą! Pierdoli mnie już. AŁA, KURWA, CO TO?! O... to dziewczyna! Ale jebnęła o mnie. Złapałem ją w ostatniej chwili i postawiłem do pionu. Wtedy spojrzała mi prosto w oczy. To znaczy chyba spojrzała, nie wiem, ma okulary. I wtedy usłyszałem jej głosik... ale kurwa jebie jak zakochany... no kurwa ni...
- Przepraszam – mruknęła i wyrwała się z mojego uścisku. Spojrzałem na jej koszulkę. KURWA MAĆ, MA TAKĄ SAMĄ KOSZULKĘ JAK JA, ORGAZM! Kurwa, nie... McKagan ogarnij się.
- Fajna koszulka – mruknąłem.
- Tak... twoja też – powiedziała już stanowczym tonem, który był zajebisty. NO KURWA, MCKAGAN!
- Wiesz, nie często się tutaj spotyka ludzi, którzy słuchają takiej muzyki – specjalnie podkreśliłem przedostatnie słowo i strzeliłem mój uśmiech numer pięć o nazwie „jesteś zajebista, daj się umówić na drinka”. - Duff – przedstawiłem się jak na KULTURALNEGO chłopca przystało i wyciągnąłem do niej rękę.
- Carrie – powiedziała i podała mi rękę. Jej skóra była taka delikatna, że ZAMIENIAM SIĘ W PEDAŁA.
- Jesteś nowa? Bo wiesz... znam wszystkich ludzi z okolicy, którzy słuchają Ramones i ciebie nie kojarzę – uniosłem jedną brew co dziewczyny kochają. Oczywiście kochają we mnie wszystko, ale to chyba najbardziej.
- Tak, dzisiaj przyjechałam, a moja matka kazała mi zwiedzać miasto – wywróciła oczami. - Wiesz gdzie jest jakiś monopolowy? Suszy mnie. - Oczywiście pierwsza moja myśl była „ zaraz będziesz mokra”, ale szybko się otrząsnąłem. Zaproponowałem jej, że ją zaprowadzę do baru. Upij ją, skurwielu! Nie no, żart... znowu gadam do siebie! No co mi kurwa odpierdala?! Ale jeśli nawet pójdziemy do tego baru to i tak postawię jej colę, no bo jak to tutaj dziecko demoralizować, no... okej. Nawet nie wiem ile ma lat.
- Ile masz lat? - zapytałem bez ogródek. Moja kulturalność poszła się pierdolić. - To znaczy wiem, że kobiet się nie pyta, ale zabieram cię do baru i...
- Nie no, nie ma sprawy – powiedziała z uśmiechem. - Mam 16 lat, ale spokojnie, pierwszy raz do baru nie idę – zaśmiała się. Dziwne. Ona była taka szczera. Inne dziewczyny to by spaliły buraka razy dziesięć, a ona? Ale to chyba lepiej, no nie? NO NIE?!
- To dobrze. To już wiem, że mogę cię zapraszać na drinka – znowu ten uśmiech. Ja to jestem zajebisty, nie ma co!
- Chwila... ale ty wiesz ile mam lat, a ja nie wiem ile ty masz – powiedziała z tajemniczym uśmiechem. Kurwa, stanie mi za chwilę. - Wiesz, nie chcę iść do baru z jakimś niewyżytym pedofilem, czy coś.
- Mam 18 lat, więc to tylko dwa lata różnicy, nie przejmuj się – teraz ja uśmiechnąłem się tajemniczo. O, doszliśmy. - To tutaj – wskazałem czupryną na szyld „Wesoły Mark”. Poszła przodem. Kurwa, jaki tyłek! Nie.. McKagan, ona ma 16 lat, ty stary erotomanie niewyżyty! Weszliśmy do budynku i od razu uderzył nas odór fajków. Tak, fajków! Zajęliśmy stolik w kącie i zamówiliśmy po szklaneczce Jacka Danielsa. Okej, wzięliśmy butelkę. Na pół to nie tak dużo! Nie było problemów z dowodami czy jakimś innym chujstwem, bo barman to brat mojego kolegi. W końcu przynieśli nam trunek i dwie szklanki. Nalałem nam i wpatrywałem się w nią, jakby była ostatnim, ciepłym ciastkiem w cukierni. W końcu ściągnęła okulary i spojrzała na mnie z uśmiechem. Kurwa, jakie ona ma oczy!
- To chciałeś zobaczyć? - powiedziała z ironicznym uśmieszkiem i podniosła brew. Nie wiem dlaczego, ale zrobiło mi się głupio. Nie... Duff tobie nie może się zrobić głupio! Uśmiechnąłem się w ten sam sposób.
- Dokładnie to – no, kurwa. Postarałeś się... Wtedy kątem oka spojrzałem na jej szklankę. Pusta! - Widzę, że to nie jest twoja pierwsza styczność z Jackiem.
- A no, nie – mruknęła i nalała sobie alkoholu. - Pierwszy raz Jacka piłam dwa lata temu na urodzinach kolegi i stwierdziłam, że jest dobrym alkoholem.
- Proszę cię... nie ma czegoś takiego jak dobry alkohol – mruknąłem.
- Mi smakuje – powiedziała to dość dziwnym głosem. Jakby chciała mnie zaciągnąć do łóżka. Nie no, mi wszystko tak brzmi.
- Mocna głowa? - spytałem. Ciekawe, czy wie o co mi chodzi.
- Zajebiście mocna – mruknęła i ponownie nalała sobie alkoholu. Kurwa, jestem gorszy. A nie mogę być gorszy jeśli chodzi o alkohol, więc wypiłem to co miałem w szklance i nalałem pełną. Wtedy usłyszałem huk i podniesione głosy.
- McKagan pyszczku, co ty tu robisz bez nas? - zapytał mój KOCHANY kolega o imieniu jakże zacnym, Tommy. Usiadł obok mnie, a zaraz obok niego pojawił się Keith.
- Ja jebie – mruknąłem cicho. Carrie uniosła brwi i spojrzała na mnie.
- O proszę, proszę... - powiedział Tommy patrząc na dziewczynę. - Kogo ty tutaj sprowadzasz, Michael? - Wpierdole mu zaraz. NIENAWIDZĘ jak ktoś mówi na mnie Michael.
- To jest Carrie, moja koleżanka – powiedziałem ze znudzoną miną. - Czegoś chcesz, czy wpadłeś pogadać?
- Tak naprawdę szukałem twojej zapijaczonej mordki, a po drodze spotkałem Keitha, który mówił, że widział ciebie z jakąś laską. Wiedziałem, że przyjedziesz tu – skończył swój, jak dla niego długi monolog i wlepiał swoje gały w Carrie. - Tommy jestem – powiedział z szarmanckim uśmieszkiem i wyciągnął swoją parszywą łapę w stronę dziewczyny. Uścisnęła ją z jakimś czymś na twarzy.
- A jak już wiesz, ja jestem Carrie.
- A jak już wiesz, to jest Keith – powiedział Tom i pokazał palcem na ciemnowłosego. Po chwili dostał w tył głowy od chłopaka. - Ała, za co?!
- Palcem się nie pokazuje debilu – mruknął i odpalił papierosa. Popatrzyłem z zażenowaniem na Carrie, a ona odpowiedziała mi uśmiechem. Ale z niej optymistka!
- Okej... - powiedziałem cicho. - Spadamy już, cześć chłopaki – pociągnąłem zdezorientowaną dziewczynę do wyjścia. Kiedy byliśmy już jakiś kawałek od baru, zwolniliśmy kroku.
- Co to było? - zapytała ze śmiechem dziewczyna.
- To było ufo, zwane moimi kolegami – powiedziałem i wywróciłem oczami.
- Aha, okej... fajni są – zaśmiała się. Kurwa, ona rzeczywiście jest optymistyczna!
- Czy ja wiem... Codziennie zadaję sobie pytanie, czemu się z nimi zadaje – mruknąłem i spojrzałem na nią takim wzrokiem, że po chwili oboje wiliśmy się ze śmiechu.
- Okej, już będę się zbierała – wysapała dziewczyna kiedy napad osłabł.
- Gdzie mieszkasz? - zapytałem z powagą.
- Szczerze to nawet nie wiem, ale przechodziłam obok tamtego parku – pokazała palcem na tą kupe drzew.
- Odprowadzę cię, okej? Znam tą okolicę lepiej niż ty. A może ci się coś stać i wtedy... - nie dane mi było dokończyć.
- Powiedz po prostu, że chcesz wiedzieć jaki dom omijać szerokim łukiem – powiedziała z powagą, ale za chwilę się zaśmiała.
- Tak dokładnie tego chcę – szepnąłem z uśmieszkiem i skierowałem się w stronę parku. Połaziliśmy tu i tam, aż w końcu trafiliśmy na mały domek. O, moja ulica!
- Wiesz jak ci się jeszcze nie znudziłem to mieszkam naprzeciwko – powiedziałem i zaśmiałem się.
- Okej, które okno jest twoje? - zapytała.
- Te z balkonem.
- To świetnie, będziemy gadać ze sobą jak w jakiś głupich komediach romantycznych – ona to jest zajebista! No mniejsza... czas się pożegnać.
- To... do jutra, co nie? - zapytałem z nadzieją.
- Do jutra – uśmiechnęła się i poszła. Chyba się zakochałem. 

8 komentarzy:

  1. Ale zajebisteeeeeee! ♥ Kocham twoje upowiadania.

    OdpowiedzUsuń
  2. okej, widzę Duffiego i się zakochuję, to wszystko ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Z a j e b i s t e !
    Nie dość , że akcja jest związana z Duffem ^^ To w dodatku wszystko się przyjemnie czyta. Bardzo dobrze piszesz :D biorę się za resztę ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurwa! KURWA KURWA KURWA KURWA ! To jest po prostu zajebiste! *_______________* chyba reaktywowałaś moją miłość do Duffa! ♥
    Imię Carrie! Trafiłaś z tym idealnie! No po prostu jesteś genialna i Cię kocham!
    No i ten tekst...zaraz jak to szło..."-Suszy mnie.- zaraz będziesz miała mokro" ahahahaha jebłam przy tym 8D
    Dobra idę czytać dalej xD

    OdpowiedzUsuń
  5. o kurwa. nie dość, że mogę sobie cały czas wyobrażać przesłodkiego, to jeszcze się uśmiałam, bo pojawiają się gdzieniegdzie POWALAJĄCE teksty ^^ niczego nie zacytuję, bo jestem na fonie, idę dalej. <3

    OdpowiedzUsuń
  6. kurwa... Jesteś teraz moją mistrzyni opisywania mysli "niewyzytego erotomana" hahahahah :3
    Wielbie Cie za to, mam nadzieje ze dalej tez bedzie tak zajebiscie zabawnie :D
    Nie przedluzajac... Ide czytac dalej! :3
    Alex.

    OdpowiedzUsuń
  7. Akcja dotyczy Duffa. Czyli kocham cię i twoje opowiadanie! ;D
    No i ta laska Carrie- jest genialna. :D
    Czytam dalej. :3

    OdpowiedzUsuń
  8. BARDZO WAŻNA WIADOMOŚĆ DLA WSZYSTKICH NIEWTAJEMNICZONYCH BLOGEREK!
    Nie wiem czy wiecie koteczky wy moje, ale na facebooku istnieje grupa dla blogerek. Zainteresowane panie i panów zapraszam do zapraszania mnie na facebooku właśnie (https://www.facebook.com/glam.metals) w celu dołączenia do jakże szlachetnej grupy noszącej dumną nazwę - Miłości nie ma, ale są ołuffki. Serdecznie zapraszamy. Przydałaby się jakaś nowa twarz, bo tak naprawdę nikt o wyrazistym charakterze nie pojawił się tam od ok. 8 miesięcy, czyli odkąd nie zostałam blogerką XD Ta skromność Draconis, tak wiem. Spokojnie kochane ja nie gryzę i moje koleżanki również, no przynajmniej się starają. A więc jak jesteś blogerką - to czekamy właśnie na ciebie! Peace joł, yolo i tak dalej.
    ~Draconis
    + Twoje przeczytam, tylko sobie zapiszę

    OdpowiedzUsuń