sobota, 11 sierpnia 2012

Rozdział 3


Carrie Obudziłam się z dobrym humorem. Wyobraźcie sobie, że już dwa tygodnie znam Olbrzymka! To jest zajebisty człowiek. Wielbię go, naprawdę, ale się nie zakochałam. Co to, to nie. Nigdy. Wstałam z łóżka i nie patrząc na zegarek, podeszłam do szafki. Otworzyłam ją i... chuj! Gdzie są jakieś skarpetki?! O kurwa, nie. Moja matka dostanie po ryju.
- Gdzie są moje skarpetki?! - wrzasnęłam gdy tylko weszłam do kuchni.
- W pralce – dlaczego ona jest taka spokojna?! Moje skarpetki!
- Powinny być w szafce – powiedziałam i patrzyłam na nią (tak mi się zdaje) groźnie.
- To sobie jakieś wypierz, albo weź ode mnie – dziwka. Chcę moje skarpetki. Wkurwiona poszłam do pokoju i wyjęłam z szafki koszulkę na ramiączka Aerosmith i krótkie spodenki, bo znowu było gorąco. Tak panie i panowie, przez całe dwa tygodnie mojego pobytu tutaj, nie padał deszcz! Skierowałam się w stronę łazienki. No kurwa mać, na pralce są moje skarpetki! Wyprane! Czyste! Świeże! Szczęśliwa umyłam się i ubrałam. Wyszłam z pomieszczenia i usłyszałam trzask drzwiami. Poszła! Zbiegłam na dół i wbiegłam do kuchni. Miałam ochotę na płatki. Czeeeeekoladowe płatki. Wyjęłam je z szafki i zajrzałam do lodówki. Mleko, mleko, mleko... Kurwa, nie ma mleka! Wkurwiona zaczęłam jeść same płatki. Dzień nie zaczyna się zbyt dobrze.
Duff
Siedziałem sobie spokojnie w kuchni, pijąc kawę i czytając gazetę, kiedy ktoś mi zasłonił słońce. Spojrzałem do góry i zobaczyłem swoją matkę. Kurwa, co ona chce?
- Duff, masz dziewczynę? - okej, mogła jakoś inaczej zacząć, na przykład „Ładna pogoda, prawda?” no, ale...
- Nie? - powiedziałem dość dziwnym tonem i zrobiłem dość dziwną minę, wyrażającą
Źle ci?
- No, a ta ładna dziewczyna od pani Wilson? - no kurwa, proszę was... - Joan mi mówiła, że bardzo ją lubisz.
- Tak, lubię Carrie, ale jej nie kocham i nie jest moją dziewczyną, okej? - wiedziałem, że tak będzie, wiedziałem!
- Nie wiem Duff... - nie skończyła, bo przerwał jej dzwonek. Powlekłem się w stronę drzwi i zobaczyłem Krasnoludka.
- Siema, ubierz coś na brzuch, zmień te swoje śmieszne spodnie i zbieraj dupe – Powiedziała szczerząc się. Nie rozumiem, co ona śmiesznego widzi w spodniach dresowych. I jeszcze czerwone są! One są seksi, a nie śmieszne.
- Gdzie mnie zabierasz? - zapytałem z uśmiechem pedofila. To przez nią tak robię! Przez nią!
- Nie wiem, gdzieś pójdziemy, możemy nawet zbierać grzyby, albo kosić trawnik nożyczkami, byleby spędzić ten dzień na świeżym powietrzu – mruknęła i wepchnęła mnie w głąb domu. - Dzień dobry, pani McKagan!
- Dzień dobry – moja mama uśmiechnęła się i popatrzyła na mnie. - Wybierasz się gdzieś?
- Jeszcz... - no kurwa, nie przerywać!
- Idziemy zbierać kwiaty – powiedziała Carrie i pociągnęła mnie w stronę mojego pokoju. Usiadłem na łóżku i patrzyłem jak ona grzebie mi w szafie. Po chwili wyrzuciła na łóżko czarne rurki i koszulkę z Sex Pistols. - Do łazienki i ubieraj się szybko, za pięć minut widzę cię tutaj gotowego.
- Wydajesz mi rozkazy? - wstałem i podszedłem do niej. Sięgała mi ledwo do klatki piersiowej.
- Tak – powiedziała sucho i popatrzyła na mnie groźnie – do łazienki, migiem! - wydarła się i pokazała palcem na drzwi. Szczerze? Wystraszyłem się jej, więc jak najszybciej poszedłem do łazienki. Ubrałem się tam, założyłem moją bandamkę i wszedłem do pokoju.
- Wow, jakiś ty ładny – uśmiechnęła się, wzięła mnie za rękę i zbiegła po schodach. Mój brat, który stał w holu uśmiechnął się głupio na nasz widok. O co mu chodzi?! A tak... nasze ręce. Wykorzystałem fakt, że Carrie na mnie nie patrzy i mrugnąłem porozumiewawczo do brata. Ten parsknął śmiechem i poszedł do salonu.
- Ubieraj buty, McKagan – mruknęła Carrie, zawiązując trampki. Popatrzyłem na szafkę. Trampki, glany, kowbojki... Trampki, glany, kowbojki..
- Carrieeeeeee – jęknąłem przeciągle patrząc na dziewczynę, która spojrzała na mnie pytająco – które? - wskazałem palcem na szafkę.
- weź glany.
- będzie gorąco...
- bierz glany i nie pyskuj – wcisnęła mi w rękę glany. Musiałem je ubrać, bo przecież by mnie zabiła. Założyłem te glany i W KOŃCU wyszliśmy z mojego domu. Słońce napierdalało okropnie.
- gdzie ty chcesz iść? - zapytałem kiedy szliśmy ulicami Seattle. Wzruszyła ramionami.
- nie mam pojęcia, Olbrzymku – zaczęła grzebać po kieszeniach. Wyciągnęła 10 dolarów – możemy iść kupić coś do picia.
- o, chętnie – wziąłem ją za rękę i zaprowadziłem do monopolowego. Jest! Moja kochana przyjaciółeczka, Emily.
- Cześć Tleniony! To co zawsze? - zapytała z uśmiechem. Boże, dziękuje ci, że ona tutaj pracuje! Emily to czarnowłosa, dość wysoka dziewczyna. Ma brązowe włosy i jest okropnie blada. Odwróciłem się do Carrie. Chyba teraz ją zauważyła, bo na twarzy Czarnej malował się coraz większy uśmiech – Emily jestem.
- Carrie – dziewczyny uścisnęły sobie dłonie. Pogadaliśmy chwilę, kupiliśmy po puszce zimnej coli i już chcieliśmy wyjść, ale Emily mnie jeszcze zatrzymała.
- Diego cię szukał, mówił, że jakbym ciebie spotkała to mam ci powiedzieć, żebyś skierował się do parku.
- Jasne – mruknąłem – Na razie, Czarna!
CarrieWyszliśmy ze sklepu i kierowaliśmy się w stronę parku, gadając o muzyce i popijając colę.
- Duff, a tak właściwie, kto to Diego? - zapytałam cicho.
- Diego to mój dobry przyjaciel, znamy się od dziecka. Jest dwa lata starszy ode mnie, ale chodzi ze mną do klasy, bo nie zdał. Zawsze trzyma się z Rogerem i Arthurem. Też spoko kolesie. Na pewno się polubicie. Tylko nie przestrasz się ich, nie wyglądają za miło – parsknął śmiechem. Ciekawie... będę chodziła po szkole z... sześcioma chłopakami! Dotychczas chodziłam po szkole tylko z Duffem, Keithem i Tommym. Tak głupio wypadło, że jestem najmłodsza z tego towarzystwa.
- Dlaczego nie poznałam ich wcześniej? Skoro nie wyglądają miło, od razu bym ich poznała no nie? - zapytałam dziwnie marszcząc brwi.
- Byli zawieszeni na 3 tygodnie – mruknął Duff i popatrzył przed siebie – Oto oni – podeszliśmy bliżej.
- McKagan suko, gdzieś ty się podziewał? - zapytał chłopak z zielonym irokezem. Właśnie, zapomniałam dodać, że to typowe punki. Wysocy, dość przystojni, z dużymi, kolorowymi irokezami. Ubrani byli w skórzane spodnie, koszulki z różnymi zespołami i oczywiście.. glany. - Wow... Cześć – uśmiechnął się do mnie i podał rękę – Arthur jestem.
- Carrie – uśmiechnęłam się i uścisnęłam ją.
- Duff, gdzieś ty był? - usłyszałam niski, zachrypły głos. Coś takiego jak głosy z horrorów, czy coś. Odwróciłam się i zobaczyłam wielkiego, chudego chłopaka z czerwonym irokezem.
- Byłem z Carrie – powiedział Olbrzymek i uścisnął się z wielkoludem w typowo męski sposób.
- Rozumiem, że ty jesteś Carrie? - zapytał, a ja pokiwałam twierdząco głową – masz fajną koszulkę, lubię cię. Diego jestem – uśmiechnął się dość.. słodko.
- A ja jestem Roger – powiedział też wysoki... dobra, dla mnie wszyscy są wysocy, ale oni naprawdę są wielcy! Wszyscy są więksi niż Duff, a Diego miał ponad dwa metry.
- Ta, miło was poznać – uśmiechnęłam się i przyjrzałam się koszulce Rogera – fajna koszulka – zaśmiałam się. Miał taką samą koszulkę jak ja.
- Twoja też – parsknął śmiechem.
- McKagan, szukałem cię, bo moi rodzice wyjechali i mam wolną chatę, więc znowu robimy próby – mruknął Diego i zapalił papierosa. Próby?
- Próby? - zapytałam unosząc brew.
- No próby... - mruknął Duff – nie mówiłem ci?
- O czym? - WTF?
- No, bo ja gram w zespole – powiedział zamyślony – naprawdę nie wiedziałaś?
- Nie, nie wiedziałam. Ktoś mi zapomniał powiedzieć – podkreśliłam słowo „ktoś”.
- Oj, no przepraszam. No gram, na perkusji. Diego jest na basie, Roger na gitarze, a Arthur jęczy do mikrofonu – uśmiechnął się w ten swój sposób
- Dzięki McKagan – mruknął „wokalista”.
- Nie ma sprawy – powiedział Duff i znowu się uśmiechnął. No więc, tak o to dowiedziałam się, że Olbrzymek zapierdala w zespole na perkusji. W dodatku poznałam trzech, miłych facetów. Naprawdę, oni są mili! Jak na swój wygląd, wiek i zainteresowania, to... Aniołki! 

2 komentarze:

  1. Ona jest jednak zupełnie inna niż ja xD
    MATKO KOCHAM KOCHAM KOCHAM <3 i dałaś mu imię Roger D; Kocham Cię za to xD
    Więksi niż Duff?! O.o
    Matko Pektyno! xD Dobra, lecę dalej xD

    OdpowiedzUsuń
  2. "-O czym?- WTF?" Carrie jest niemożliwa xD KOOOOOOOOOOCHAM PUNKÓW. KOCHAM. Idę dalej. XD

    OdpowiedzUsuń