środa, 7 listopada 2012

Rozdział 15


6 lat później...


Carrie


Patrzyłam na niego gdy siedział w kącie w kawiarni. Co chwilę nerwowo się oglądał. Czekał na kogoś. Po dziesięciu minutach podeszła do niego wysoka brunetka. Wstał z szerokim uśmiechem i przytulił ją, po czym odsunął jej krzesło i sam usiadł na swoim miejscu. Ponieważ Valerie – moja przyjaciółka - obsługiwała kasę, musiałam do nich podejść. Po jakimś czasie małymi krokami skierowałam się do stolika.
- Mogę przyjąć zamówienie? - zapytałam, rumieniąc się cała. Zmuszona byłam popatrzeć na nich, więc spojrzałam na niego i nogi się podemną ugięły. Z bliska wyglądał dokładnie tak samo, jak wtedy, kiedy wyjechał. Lekki uśmiech zszedł mu z twarzy kiedy spojrzał na mój naszyjnik. Był on w kształcie serduszka, na którym było „
D + C”. Dostałam go od niego na moje 17 urodziny. Jego piwne tęczówki przeszywały mnie na wylot. Przełknęłam głośno ślinę, czując jak łzy napływają mi do oczu. Zamrugałam szybko i ponowiłam pytanie.
- Co ty tu do cholery robisz? - zapytał, wytrzeszczając oczy.
- Mieszkam, a aktualnie pracuję – odpowiedziałam drżącym głosem. Wstał szybko i spojrzał na mnie z góry.
- A czemu ja nic o tym nie wiem?
- To... To nie jest czas, żebyśmy o tym mówili, dobrze? Możesz do mnie przyjść po pracy, czy coś... Jesteś zajęty – spojrzałam na jego towarzyszkę i dopiero teraz zauważyłam, że to Claudia – jego siostra. Niechętnie usiadł, nie przestając na mnie patrzeć. Poczułam się strasznie niezręcznie, wszyscy przeszywali mnie wzrokiem. No tak, przecież to sławny basista Guns N' Roses, Duff McKagan, kompletnie zapomniałam!
Przyjęłam zamówienie i szybkim krokiem ruszyłam w stronę barku. Spotkałam się z współczującym wzrokiem Valerie. Wszystko wiedziała i co najważniejsze, uwierzyła w to. Nie wszyscy wierzą, że twoją największą miłością był Duff McKagan.
- Wszystko w porządku? - zapytała cicho, a ja pokręciłam przecząco głową i skierowałam się w stronę zaplecza. Usiadłam na kanapie i schowałam twarz w dłoniach. Ciągle go kocham, ale przecież... On jest gwiazdą rocka, nie chciałby układać sobie życia. Ma już wszystko. Sławę, pieniądze, wielki dom, pełno lasek, które tylko czekają na to, aby wypiąć dupę w jego stronę... Po co ma się mu tam pałętać taka pokraka, jak ja?
Po zakończeniu zmiany spojrzałam w kąt kawiarni, w którym siedział z Claudią. Nie było go tam. No tak, pewnie mu nie zależy. Ściągnęłam fartuch z logiem firmy, zabrałam swoje rzeczy z zaplecza i wyszłam z budynku. Już miałam iść w stronę mojego mieszkania, kiedy ktoś złapał mnie za ramię.
- Teraz możemy porozmawiać? - to był on. Wyglądał inaczej, a jednocześnie tak samo. Długie, jasne blond włosy z czarnymi odrostami opadały na jego ramiona i twarz. Nabrał męskich rysów i... schudł. Potwornie schudł, widać to nawet po jego rękach, które wyglądają jak patyki. Spojrzałam ponownie w jego oczy, jednak moją uwagę zwróciły jego rozszerzone źrenice. Martwiłam się o niego cholernie, ale on w ogóle się tym nie przejmował.
- Porozmawiamy jak nie będziesz naćpany! Zresztą, nie mamy o czym rozmawiać – czując napływające do oczu, wyrwałam się z jego uścisku i szybkim krokiem ruszyłam przed siebie.
- Carrie, do cholery, musimy sobie chyba coś wyjaśnić, tak?! - krzyknął za mną, a po chwili znalazł się przede mną. Złapał mnie za ramiona – Powiedz mi, co ty tu robisz?
-To jak ty jesteś w Los Angeles to ja już nie mogę przyjechać? - zapytałam uśmiechając się ironicznie.
- Oczywiście, że możesz, ale... Czemu ja nic o tym nie wiem?! - zapytał pochylając się lekko. Rozejrzałam się dookoła. Wszyscy się na nas patrzyli, łącznie z paparazzi, którzy teraz nie odstępowali Gunsów na krok, gdyż byli najsławniejszym zespołem na całym świecie.
- A czemu miałbyś wiedzieć? Jestem jakąś twoją własnością? Przecież skończyłeś ze mną, wyjeżdżając z Seattle, nic mi nie mówiąc! - krzyknęłam, dając łzom spłynąć po policzkach.
- Nie mówiłem ci, bo nie chciałem żebyś ze mną jechała – powiedział cicho.
- Aż tak bardzo się mnie wstydzisz? - zapytałam, coraz bardziej się rozklejając. - Nie o to chodzi Carrie!
- To o co?! Wytłumacz mi proszę, o co?!
- Przecież miałaś 17 lat! Musiałaś skończyć szkołę, przecież kiedyś o tym rozmawialiśmy...
- Mogłeś mi to wytłumaczyć kiedy wyjeżdżałeś! Do cholery, nic mi nie powiedziałeś, nic! Przychodzę kurwa, do twojego domu w naszą rocznicę, a twoja mama mówi, że wyjechałeś! Że po prostu kurwa, mnie zostawiłeś, w naszą rocznicę, rozumiesz?! Aż tak bardzo ci nie zależy?! - wykrzyczałam co mi leżało na sercu, już nie przejmując się tym, że pięciu facetów z aparatami co chwila błyskało fleszami w naszą stronę. Chłopak z małym przerażeniem patrzył mi w oczy.
- Przecież... Przecież mi zależy, Carrie... Ja pierdole, przecież ja cię kocham! Ja... przepraszam... - za bardzo nie wiedząc co ma zrobić, objął mnie lekko, a ja wtuliłam się w niego i wybuchłam płaczem. Tak bardzo się za nim stęskniłam. W końcu mogłam poczuć jego zapach, taki sam jak 6 lat temu. Widziałam go tylko na w gazetach i telewizji, a teraz znowu widzę go na żywo, mogę się do niego przytulić. Staliśmy na środku chodnika przez jakieś piętnaście minut, aż zaczęłam się trząść z zimna. W końcu stanie w samym sweterku w listopadowe po południe, nie jest najmądrzejszą rzeczą.
- Może pójdziemy do mnie? - zapytałam, ocierając łzy i uśmiechając się lekko. Duff pocałował mnie w czoło i złapał za rękę.
- Prowadź.
Po dwudziestu minutach byliśmy już w domu. Oplatałam go w pasie nogami, podczas gdy on ściągał powoli moją koszulkę, całując mnie zachłannie. Jakimś cudem dowlekliśmy się bez szwanku do sypialni. Z błogim uśmiechem powitałam jego usta na moim dekolcie.


***

DuffObudziło mnie pierdolone słońce. Ktoś je wyłączy? Nie? Trudno. Odwróciłem się na drugi bok i otworzyłem oczy. Naprzeciwko mnie leżała moja ukochana, drobna dziewczyna. Musnąłem ustami jej dekolt, szyję, żuchwę, aż doszedłem do malinowych ust. Carrie zamruczała jak kot i uchyliła oczy.
- Dzień dobry – mruknęła, całując mnie – która godzina?
Spojrzałem na zegarek stojący na szafce nocnej.
- Jest dziesiąta rano. Na którą masz do pracy? - zapytałem przytulając się do jej nagich piersi.
- Na drugą po południu – mruknęła i chciała się poprawić, ale gdy tylko wykonała najmniejszy ruch, krzyknęła cicho – Kurwa, moja dupa – wyjęczała tylko i opadła na poduszki.
- Aż tak źle? - zaśmiałem się, sam czując lekki ból w biodrach.
- Ty się śmiejesz, a nawet nie wiesz jak to boli – powiedziała z grymasem bólu na twarzy – Chyba nigdzie dzisiaj nie idę. A ty?
- Ja mam próbę o dwunastej – burknąłem, przewróciłem się na bok i wychyliłem lekko, żeby poszukać moich bokserek. Po chwili poczułem pieczenie na pośladku. Klepnęła mnie w dupę! Usiadłem i spojrzałem na jej uroczy uśmiech – Nudzi ci się?
- Nie moja wina, że masz fajny tyłek – zaśmiała się, a ja tym razem kładąc się na plecach, sięgnąłem po moje bokserki, które szybko wciągnąłem na siebie. Znalazłem resztę moich ciuchów i założyłem je na siebie.
- Przyjadę dzisiaj po ciebie o czwartej po południu, poznam cię z chłopakami – powiedziałem, pochylając się nad nią i zabawnie poruszając brwiami.
- Mhm, jak wstanę – mruknęła i pocałowała mnie.
- Idę, cześć.
- Pa.


***

Wszedłem do domu i od razu wpadłem na chwiejącego się Slasha. Spojrzał na mnie nieprzytomnym wzrokiem, uśmiechnął lekko i poszedł do swojej sypialni. Stałem przez chwilę w miejscu i zastanawiałem się, czy nie pomylił mnie z prostytutką, jednak odrzuciłem te myśli i pomaszerowałem do kuchni, w której znajdował się Axl – wcześniej znany jako William Bailey.
- No w końcu jesteś, gdzie ty do chuja byłeś? - zapytał z wyraźnym wkurwieniem na twarzy. Przewróciłem oczami i wziąłem z blatu puszkę piwa.
- U dziewczyny byłem.
- Rozumiem, że pewnie dobra dupa, ale mógłbyś kurwa pomyśleć trochę o nas, no nie?
- Ja pierdole, co się czepiasz? Moją matką jesteś? - zapytałem otwierając lodówkę, mając świadomość, że nic tam nie ujrzę. Myliłem się. Najwidoczniej Claudia zrobiła nam zakupy.
- Nie no kurwa, ale wybyłeś nic nam nie mówiąc i wracasz kurwa rano jakby nigdy nic, kompletnie zapominając o tym, że mamy próbę – zaczął swój monolog, a ja tylko westchnąłem ciężko.
- Axl, zamknij się! - wrzasnąłem po pięciu minutach – nie zapomniałem o próbie, bo kurwa jestem, tak? Nie muszę wam chyba mówić, gdzie idę, bo jestem dorosły. Byłem u Carrie – wytrzeszczył oczy.
- TEJ Carrie? Z Seattle?
- Tak kurwa, TEJ Carrie, z Seattle.
- Wypiękniała? Urosły jej cycki? W ogóle urosła? Zmieniła się? Obcięła włosy? Zmieniła kolor? Inaczej się ubiera? SŁUCHA POPU?! - Rudy pytał i pytał, i pytał, i pytał...
- ZAMKNIJ SIĘ! - wrzasnąłem, a on spojrzał na mnie z szeroko otwartymi oczami – Jest piękna jak zawsze, cycki jej urosły, urosła, ale tylko kilka centymetrów, nic się nie zmieniła, zostawiła włosy, ubiera się tak samo i nie słucha popu – odpowiedziałem jednym tchem i wyszedłem z kuchni, a po chwili zawróciłem – I JEST MOJA.
- Nie podzielisz się? - jęknął Axl i popatrzył na mnie z miną zbitego szczeniaczka. Już miałem mu powiedzieć, żeby spierdalał, ale przerwał mi Slash.
- Czym się dzielicie? - zapytał siadając na kanapie.
- Niczym..
- Jak to niczym?! No Duff!
- Oj, spieprzaj, nie ma w ogóle mowy!
- O co chodzi? - zapytał zdezorientowany mulat.
- Ten pudel znalazł sobie zajebistą laskę i nie chce się dzielić! - wrzasnął Rudy siadając na kanapie obok Slasha. Założył ręce na piersi i spojrzał na mnie ze zdenerwowaniem.
- Spierdalaj wiewióro! Masz tam swoje jakieś dziwki, niech one cie zaspokajają.
- A ja mam Vicky – zaśmiał się Hudson i wyszedł do swojego pokoju. Dobrze słyszeliście, dziewczyną mulata jest ta sama dziewczyna, która chodziła z nami do szkoły i często ratowała mój związek z Carrie.
- Czyli się nie podzielisz? - zapytał Axl po kilku minutach ciszy. Westchnąłem ciężko.
- NIE.


***
Carrie

Moje kości biodrowe jak i uda, nie bolały tak mocno jak wcześniej, więc postanowiłam trochę ogarnąć w moim małym mieszkanku. Zdążyłam zrobić całą kuchnię na błysk, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Podeszłam do nich i otworzyłam je, a po chwili tego żałowałam, gdyż znalazłam się w żelaznym, silnym uścisku rudej małpy, która ciągle powtarzała moje imię.
- Jak dobrze, że przyjechałaś, Los Angeles potrzebuje ładnych dziewczyn! - wykrzyknął. Znowu podniósł mnie o kilka centymetrów i zaczął się kręcić wokół własnej osi.
- Axl... AXL! - tak, nauczyłam się nazywać go Axl, a nie William – ja też cię kocham, ale miło by było gdybyś postawił mnie na nogi, bo nie chcę ci zarzygać całej koszulki... O Thin Lizzy! - powiedziałam z uśmiechem, a on postawił mnie na podłogę.
- 5 minut i 43 sekundy – powiedział Duff, patrząc na swój stary zegarek. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem – tyle się witaliście. Nie może być za długo.
- A to niby czemu? - zapytałam z podniesioną brwią.
- Bo jeszcze się do ciebie za bardzo przyzwyczai – odpowiedział mi blondyn – zbieraj się, idziemy.
- Już, daj mi się przebrać... - mruknęłam i poszłam do sypialni, zamykając drzwi na klucz. Przebrałam się szybko w czarne rurki i koszulkę The Clash. Wyszłam z pokoju, zabrałam z przedpokoju ramoneskę i przekazałam chłopakom, że możemy iść.




Przepraszam, że musieliście długo czekać, ale nie mogłam się za to zabrać, nie miałam chęci, czasu, weny... No ale jest. Nie za idealne, przerwane w środku akcji w prawdzie, ale jest. Oh, całkowicie mi się on nie podoba, ale musiałam coś wstawić, nie? ;_;
No i ważna rzecz... Obiecałam wam Bitwy Kapel, obiecałam święta, obiecałam opisanie "Jak Duff poznał Gunsów?", a wyszło, jak wyszło, bo jest to OSTATNI ROZDZIAŁ. Niestety, nie mam czasu na prowadzenie tego bloga, nie mam weny na dalsze rozdziały. Więc to już jest koniec.
W piątek lub sobotę wstawię epilog i się z wami jakoś ładnie pożegnam :3 Komentujcie, proszę! 
 

10 komentarzy:

  1. CZY TOBIE SIĘ DO RESZTY W DUPIE POPRZEWRACAŁO, CEGŁO?! AKURAT ZACZĘŁAM SZALEĆ ZA TWOIM BLOGIEM A TY MI KURWA Z OSTATNIMI ROZDZIAŁAMI WYJEŻDŻASZ?! TY...TY...NIE MA SEKSU, OGŁASZAM CICHE DNI. KONIEC IMPREZY.

    OdpowiedzUsuń
  2. będę smutać w chuj, jak tak można ;(
    dobra już się nie gniewam :P
    ale fajnie, że dziewczyna Slasha ma na imię Vicky ^^
    to czekam na epilog i zawsze zapraszam cię do mnie!

    OdpowiedzUsuń
  3. No przepraszam serdecznie, ale jak się focham i mi smutno to pisać komentarzy nie umiem. Bo zrozumieć nie mogę, jak można coś tak zajebistego po prostu zostawić i chuj!

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy mówiłam "niech zostawi Carrie i wyjedzie" nie do końca o to mi chodziło, ale i tak jest zajebiście.
    A ty pało, zawieś i kontynuuj na święta czy ferie, a nie... ;___;

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie, no kurwa po prostu no nie.
    Nie zapomnę Ci tego, ja pierdole ;___; - Tomek.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kolejnego ZAJEBISTEGO AUTORA bloga jebło mocno w chuj. A ja to tak kochałam... <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Ty dobrze wiesz co myślę o rozdziale, ale... Wait.
    "Niestety, nie mam czasu na prowadzenie tego bloga, nie mam weny na dalsze rozdziały. Więc to już jest koniec."
    CO KURWA?! Znaczy "Koniec opowiadania" czy "Koniec koniec"? W sensie taki "koniec" że koniec Duffa (>:D) i Carrie, czy koniec wszystkiego? Czy w związku z tym końcem bez powodu szukałam tych zdjęć rudej persony z cyckami na wierzchu? Czy to taki "koniec" po którym nastąpi "początek" czy raczej "koniec" po którym nie ma nic, tylko zapomnienie ("...pustka, nagość, ogłupienie, zawiść, zemsta, osłupienie, ból, łzy, krew na stoliku, przestań mnie ranić, przestań mnie ranić...". Przepraszam ._. Już nie będę, wymsknęło mi się XD).
    Czy ja się mylę czy ten komentarz jest zupełnie nie zrozumiały?
    Whatever.

    OdpowiedzUsuń
  8. dlaczego nie poinformowałaś mnie o nowej notce? kurde noooo.
    rozdział jest genialny, Ty po prostu piszesz genialnie i nic więcej. jedyne co mogę zrobić to pogratulować Ci talentu jaki masz.
    Spierdalaj wiewióro! - to przebiło wszystko :D
    i teraz najgorsze... mój ulubiony, najulubieńszy blog, najukochańsza historia o Duff'ie dobiega końca? i co ja teraz zrobię? przecież ja zyłam tym opowiadaniem :(
    kurde zajebiście szkoda no.... ale wiem co to brak czasu, kiedy ma się szkołe na głowie itd, sama ledwo daję radę...
    mam nadzieję, ze kiedyś zaczniesz pisać od nowa, tzn jak bedziesz miec czas, to może wpadnie CI do głowy jakiś pomysł na inne opowiadanie. liczę na to!

    OdpowiedzUsuń
  9. przeczytalam twojego zajebistego bloga w dwie jebane godziny. masz taki fajny styl pisania w ogole masz talent do pisania a ty konczysz w takim momencie???!!! szkoda wielka szkoda jest mi przykro i jestem pograzona w żałobie.
    gunsnroses-sweet-child-o-mine@blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. OŻESZKURWAJAPIERDOLE! DOPIERO TERAZ MAM CHWILĘ ŻEBY POCZYTAĆ, PRZYJECHAŁAM DO DOMU WCZEŚNIEJ Z INTERNATU. WAGARY! A CO SIĘ BĘDĘ? XD

    A WIĘC... JAK.. JAK.. JAK MOGŁAŚ ZAKOŃCZYĆ TERAZ? JAK ZOBACZYŁAM ŻE TO OSTATNI ROZDZIAŁ TO W SZOK SIĘ WRĄBAŁAM NO ;__; CÓŻ... 6 LAT PÓŹNIEJ? SŁAWNI GUNSI? DUFF CHUDY I MĘSKI? SPOKO XD NO I JA JESTEM ZE SLASHEM? WTF? NIE NO, NIE MAM ZASTRZEŻEŃ :D OGÓLNIE MI SIĘ ROZDZIAŁ PODOBAŁ TYLKO SMUTNO MI ŻE KONIEC... BUZIA :*

    OdpowiedzUsuń